'The Magdalene sisters' to film gleboki i chyba dosyc smutny. Nie potrafie go okreslic jednym slowem.
Na pewno nie pozwala sie wylaczyc ani na chwile. Ja nie moglam. Nie chcialam.
Polubilam bohaterki, wspolczulam im, zagryzalam wargi i podnosilam piesci.
Bez przerwy pojawily sie nurtujace mnie po dzien dzisiejszy pytania:
Co mozna zrobic w imie religii?
Czego i kogo jestes w stanie sie wyrzec?
Ile zaplacisz za wolnosc do ktorej (jak sie okazuje-teoretycznie) kazdy czlowiek ma prawo?
Na poczatku rezyser przedstawia nam trzy bohaterki, z ktorych kazda znalazla sie w klasztorze z innego powodu.
Bernadette flirtowala z chlopcami w sierocincu.
Margaret zostala zgwalcona przez swojego kuzyna.
Patricia urodzila nieslubne dziecko.
Nieco pozniej poznajemy rowniez Crispine, uposledzona psychicznie kobiete, ktorej, tak jak Patricii odebrano dziecko i wyslano do klasztoru siostr Magdalenek.
Na uwage tez zasluguje Una, ktora ucieka z klasztoru do rodzicow a ktora niedlugo potem pobita i zakrwawiona przyprowadzi jej wlasny ojciec.
Wszystko to w akompaniamencie kurew. I pod grozba, ze jesli pokusi sie o ucieczke-zostanie zabita.
Nawet, jesli jestem w stanie zrozumiec zaskoczenie rodzicow na wiesc o wnuku, to nie potrafie, nie chce i zgadzam sie na takie traktowanie kobiet, ktore padly ofiara gwaltu.
Film jest kontrowersyjny.
Oddac nastolatke do klasztoru, zeby swiat caly o niej zapomnial i zeby dzieki temu zmyta zostala hanba z rodziny?
Ktos moze mi zarzucic, ze ekscytuje sie niepotrzebnie a film to film tylko. I , ze nie ma potrzeby atakow na klasztor.
Na poczatku jednak jest wyraznie napisane, ze film bazuje na prawdziwej hstorii.
Biore.
Podobno ostatni z klasztorow zamknieto w 1996 roku.
Rozumiem.
Nie zrozumiem jednak ograniczania wolnosci i zamykania tych biednych dziewczat w miejscu zapomnianym. W miejscu, w ktorym byly krzywdzone, bite i wykorzystywane seksualnie.
Nie ma dla mnie wytlumaczenia, ze podobnie dzieje sie w innych religiach, w imie Boga wlasnie.
Nawet jesli, to co to za Bog, ktory nakazuje krzywdzic?
W filmie pokazane sa rozne postawy dziewczat.
Mozna nalozyc habit i pogodzic sie z losem.
Albo zasypiac i budzic sie z mysla o ucieczce.
Mozna byc tez tak chorym, ze az nieswiadomym sytuacji w ktorej sie znajduje.
Crispina (Eileen Walsh) jest wlasnie jedna z takich istot.
Wykorzystywana seksualnie przez ksiedza, nie sprzeciwia sie, nie mowi...A zasluguje na szczegolna uwage.
Zaraz po obejrzeniu filmu, poznym wieczorem zaczelam szukac informacji na temat aktorek.
Eileen Walsh pokazala aktorstwo na najwyzszym poziomie.
Gdybym nie przeczytala informacji, ze jest aktorka, sklonna bylam pomyslec, ze osoba chora psychicznie nauczyla sie tekstu. Jakkolwiek kontrowersyjnie to brzmi.
Inne aktorki-Anna- Marie Duff, Nora Jane Noone, Dorothy Duffy, rowniez zasluguja na uwage.
Kilka krajobrazow Irlandii i niepowtarzalny irlandzki akcent!
Czy jesli napisze, ze warto, to bede sie powtarzac?
Obejrzyjcie.
Polecam.
Spokojnego wieczoru,
M.
No comments:
Post a Comment