Na koncert Eddiego wybralam sie w lipcu tego roku.
To nie bylo nasze pierwsze spotkanie, bo widzialam go juz na scenie z Pearl Jam.
Ten czlowiek to ikona.
To wolanie o wolnosc.
Wzrusza mnie dzwiekami gitary w Into the Wild (polecam!) i trzeba Wam wiedziec, ze napisal tez utwor do tak uwielbianego przeze mnie i przez N. filmu Eat Pray Love.
Bardzo blisko wspolpracuje z Seanem Pennem, ktory niezmiennie zajmuje pierwsze miejsce w moim prywatnym zestawieniu aktorow.
Ostatnio tez zaczal robic wspolne koncerty z pewnym Irlandczykiem, Glenem Hansardem.
Glen gral i spiewal dla nas przed Eddiem w HMV Hammersmith Appollo.
Swoja droga-wspaniale miejsce.
Na koncercie czlowiek czuje bliskosc artysty i moze sobie pozwolic na kazda slabosc.
(Ja plakalam).
Glos Eddiego jest przepity i przepalony, ale w swoim brzmieniu niepowtarzalny.
Trzeba po prostu usiasc, posluchac i poddac sie emocjom wszelakim.
Takie koncerty zostaja w czlowieku na dlugo.
Jesli jestes wystarczajaca Szczesciara, zeby byc w miejscu, ktore kochasz
(w moim przypadku Londyn)
to czas powinien sie zatrzymac.
Kiedy wiec zobaczycie plakaty informujace, ze Eddie przyjezdza do Waszego miasta (czy kraju), nie musicie sie wahac.
Czeka Was uczta, mnostwo emocji i energia plynaca ze sceny.
Ja po koncercie ruszylam w moj olimpijski Londyn mijajac mnostwo ludzi, gubiac sie i odnajdujac.
A w glowie niezmiennie dzwieki miasta i On.
Milego (w moim przypadku takze dlugiego) weekendu!
M.
1 comment:
Chcemy więcej postów! Gdzie są posty! Gdzie są posty! :D
love,
N.
Post a Comment