I stalo sie!
Na jednym z ostatnich spacerow po Londynie
(relacja wkrotce)
natknelam sie na plakaty
z Judem Law.
'Lokalny aktor'-jak to zwykla mowic moja
wspollokatorka
pojawi sie
w szekspirowskim Henryku V.
Bilety juz teraz
sa
w oszalamiajacych cenach
a mimo to z kazdym dniem
coraz wiecej ich ubywa.
A ja sie zastanawiam.
I wybrzydzam.
Spektakl dopiero
w przyszlym roku
i wiem, ze jesli nie
zdecyduje sie w ciagu najblizszych
kilku dni
to zwyczajnie obejde sie smakiem.
Kilka lat temu Jude Law
gral Hamleta.
Plakat zauwazylam w pociagu wiec
po dotarciu do pracy od
razu zaczelam szukac biletow.
Na prozno.
A przeciez Hamlet
to byloby cos.
Ten niegrzeczny
nietypowy
bezczelny
wzrok
seksownego mezczyzny.
A jednoczesnie
lobuza.
I pociagajacy
(jakims sposobem)
brytyjski akcent.
Uwielbiam go w Closer
i nie moge sie
doczekac
zeby go zobaczyc
w
Annie Kareninie.
'Hey, Jude! Don't let me down!'
1 comment:
Dziki, bezczelny, pewny siebie, seksowny, utalentowany! :) Ach! Bierz mnie >> na tę sztukę<< :D Wspaniały wpis! Uwielbiam jak piszesz! Prawdziwy delikates, ściskam!:*
Post a Comment